Klub, fundacja i księgarnia – tak Dargiewiczowie rozkręcają Nową Hutę

Klub Kombinator fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Mieszkańcy Nowej Huty nie muszą jechać na Rynek czy na Kazimierz, żeby miło spędzić wieczór przy lampce wina. W tej dzielnicy są miejsca, w których chętnie spotykają się z przyjaciółmi i wspólnie tworzą rodzinną atmosferę. Jednym z takich lokali jest klub Kombinator na os. Szkolnym, który prowadzi małżeństwo – Agnieszka i Jacek Dargiewiczowie.

Klub Kombinator ma grupę wiernych gości. Jeden z nich wytatuował na piersi logo tego miejsca, aby zawsze mieć je w sercu, nawet kiedy będzie za granicą. Właściciel klubu, 37-letni Jacek Dargiewicz, z wykształcenia socjolog, cieszy się, że wiele znajomości zawartych przy barze zmieniło się w trwałe przyjaźnie, stałe związki, a nawet małżeństwa.

Często zdarzają się też sytuacje, w których niewidziani od podstawówki koledzy i koleżanki odnawiają tam swoje znajomości. Właściciel nie kryje, że sam zaprzyjaźnił się z wieloma stałymi gośćmi. Przyznaje również, że coraz częściej do klubu wpadają osoby, które chcą w Nowej Hucie kupić mieszkanie, by porozmawiać o tym jak się tutaj żyje.

– W Nowej Hucie mieszkam od urodzenia, z krótką przerwą, która uświadomiła mi, że mogę żyć w wielu miejscach na świecie i dam sobie radę, ale tam moje działania miałyby małe znaczenie dla lokalnej społeczności. Tutaj mogę robić coś, co liczy się nie tylko dla mnie – przyznaje Jacek Dargiewicz.

Zanim wybrał studia socjologiczne, chciał uciec z Nowej Huty, którą uważał za miejsce szare i mało atrakcyjne dla młodego człowieka. Wszystko zmieniło się, kiedy na studiach zaczął zgłębiać tematykę socjologii miasta i nauczył się, w jaki sposób można wpływać na tworzenie się poczucia tożsamości lokalnej.

– Dowiedziałem się, że jednym z jej elementów są tzw. miejsca trzecie, do których przychodzi się, żeby spędzić miło czas z przyjaciółmi, albo w których spotyka się dawno niewidzianych znajomych i właśnie dla takich ludzi jest klub Kombinator – tłumaczy Jacek Dargiewicz.

Nowa Huta potrzebuje zmian

Jacek Dargiewicz uważa Nową Hutę za swoje miejsce na ziemi. Razem z żoną Agnieszką wychowują tu dwójkę dzieci. Młodsze z nich ma 11 miesięcy. Właściciel klubu Kombinator lubi Nową Hutę za to, że życie toczy się tutaj nie tylko w centrum.

– Jest tu wiele zakątków, w których dużo się dzieje. Wszędzie można dojść pieszo i są to takie dystanse, które sprawiają, że cała Huta to jest jedno wielkie centrum – tłumaczy Jacek Dargiewicz. Kiedy nowohucianin chce odpocząć i zrelaksować się, idzie nad Zalew Nowohucki, który znajduje się 15 minut drogi od jego domu. Kiedy ma ochotę, aby obejrzeć ciekawą wystawę, idzie do położonej nieopodal Art Zony albo do Nowohuckiego Centrum Kultury.

Socjolog nie zgadza się z tymi mieszkańcami, którzy narzekają, że coś się zmienia w Hucie. Nie chcą modyfikowania przestrzeni miejskiej i nie są świadomi tego, że życie mieszkańców jest teraz inne niż 70 lat temu, kiedy powstała Nowa Huta.

– Wierzę w to, że z założenia Nowa Huta była miastem modernistycznym. Przywrócenie dawnej Nowej Huty ze starych zdjęć jest niemożliwe. Żyjemy w innej rzeczywistości i mam nadzieję, że Huta będzie cały czas miastem, które idzie z duchem czasu – podkreśla Jacek Dargiewicz.

Fundacja, księgarnia i kawiarnia

Klub Kombinator nie jest jedynym wspólnym projektem Agnieszki i Jacka Dargiewiczów. Trzy lata temu małżonkowie otworzyli fundację Faktor Kultura, w ramach której organizują warsztaty, koncerty, wydarzenia artystyczne, spotkania, wystawy fotograficzne.

– Działalność fundacji to zasługa mojej żony – przyznaje z dumą Jacek Dargiewicz. W ubiegłym roku dzięki staraniom Agnieszki Dargiewicz Fundacja Faktor Kultura przygotowała wystawę „Budowniczowie", dzięki której mieszkańcy mogli poznać losy pierwszego pokolenia Nowej Huty – mieszkańców, którzy przyjechali tu 70 lat temu w nadziei na lepsze życie.

W listopadzie 2018 roku Dargiewiczowie ruszyli z kolejnym projektem. Otworzyli Księgarnię „NOWA” na osiedlu Zgody 7. Od pierwszego maja działa w niej także kawiarnia, w której organizowane są warsztaty dla mieszkańców. Jak mówią właściciele, do tego miejsca warto zajrzeć choćby dlatego, żeby przekonać się, że Nowa Huta ma wiele twarzy, a stereotypowe myślenie o tej dzielnicy – jako niebezpiecznej, szarej sypialni Krakowa, w której nic się nie dzieje – już dawno nie jest aktualne.

comments powered by Disqus