Hutnik znów w elicie. 25 lat po mistrzostwie juniorów

fot. Hutnik Kraków

Drużyna juniorów starszych Hutnika awansowała do Centralnej Ligi Juniorów, w której w nowym sezonie Kraków będzie miał aż trzech reprezentantów.

Awans do elity zbiegł się w czasie z 25-leciem mistrzostwa Polski juniorów Hutnika. W 1994 roku złota drużyna pokonała Gwarka Zabrze 2:0 i 4:1. Na pamiątkę tamtego sukcesu 9 czerwca na Suchych Stawach rozegrano pokazowe spotkanie, które zakończyło się wygraną drużyny ze Śląska.

Hutnik dba, by młodzież się rozwijała i był z niej pożytek w seniorach. Efekty są widoczne gołym okiem. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że klub otrzyma 300 tysięcy złotych za zajęcie drugiego miejsca w klasyfikacji Pro Junior System. W drużynie Leszka Janiczaka w ubiegłym sezonie punktowało aż 19 piłkarzy. Kiedy stało się jasne, że z awansu do II ligi nic nie będzie, jeszcze śmielej postawiono na nastolatków.

Szybko złapali wspólny język

Przed drużyną juniorów prowadzoną przez Piotra Gaździckiego jeszcze jeden mecz w lidze Makroregionalnej (w sobotę z Orlętami Kielce), ale awans ma już w kieszeni. Szampany wystrzeliły po spotkaniu 13. kolejki z Resovią (wygrana 4:2). W sezonie 2019/2020 juniorzy starsi zagrają w 16-zespołowej Centralnej Lidze Juniorów, gdzie czekają ich między innymi derbowe mecze z Cracovią i Wisłą.

– W poprzednie wakacje stworzyliśmy ciekawy zespół. Do naszych piłkarzy doszło kilku z zewnątrz, wykorzystaliśmy zmiany w rozgrywkach. Strzałem w dziesiątkę było sprowadzenie z Wisły Filipa Handzlika, ale wszyscy stanęli na wysokości zadania – mówi trener Hutnika.

Dumny jest prezes Artur Trębacz. W klubie coraz lepiej się dzieje, więc są sukcesy. – Zespół powstał naprędce, ale piłkarze szybko złapali wspólny język. Gra nabrała ogłady, wisienką na torcie była niedawna wygrana na boisku Garbarni 4:1. Brązowi do końca walczyli z nami o awans – przypomina Trębacz.

Hutnicy nie przegrali ani jednego z 13 meczów, tylko w dwóch pozwolili rywalom zdobyć punkt. Mieli zdecydowanie najlepszy atak – 34 strzelone gole – i dobrą obronę, która straciła zaledwie 12 bramek.

Na obserwatorach i rywalach duże wrażenie robił Filip Handzlik (nie jest spokrewniony z Konradem Handzlikiem). Przyszedł z Wisły i wniósł dużo jakości. Brał na siebie ciężar gry w trudnych momentach.

– Gra jako podwieszony napastnik, ale większość akcji przechodzi przez niego. Ma dobre warunki fizyczne, lubi grać z piłką przy nodze i ma „piłkarskie” ruchy. W niedalekiej perspektywie może to być fajny zawodnik. Wyróżniał się też bramkarz Adam Dul i napastnik Patryk Matysek – uważa Maciej Szcześniewski, komentator niższych lig i rozgrywek młodzieżowych.

Zbudować nową drużynę

Handzlik wyróżnia się nie tylko na murawie. To największy modniś w szatni, ale nie boi się twardych starć.  – Trener fajnie to wszystko poukładał, przyszli dobrzy zawodnicy. Dołączyłem ja, doszło kilku chłopaków z Cracovii i innych klubów. Celem był awans i wszystko wyszło bardzo dobrze. Teraz chciałbym coraz więcej osiągać w seniorach – mówi Handzlik.



Nie tylko on, ale większość autorów awansu nie będzie mogła grać w CLJ, bo kończy wiek juniora. Trener Gaździcki znów będzie musiał zmontować zespół w krótkim czasie. Najlepiej taki, który nie spadnie od razu po awansie, jak było w sezonie 2015/2016.

– CLJ jest dużym magnesem, już zgłaszają się do nas zawodnicy z innych klubów, na przykład ze Śląska Wrocław. Przede wszystkim chcemy stawiać na swoich. Jest u nas zdolna młodzież, która zdobyła duży postęp pod okiem trenera Grzegorza Staszewskiego – podkreśla Gaździcki.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta
comments powered by Disqus